Brunch dla par. Nie mam pary, a jednak, moja koleżanka, Eleanor, zaprosiła mnie na to spotkanie. Powiedziała, że chce mi kogoś przedstawić. Może to naiwne, ale chciałam się dowiedzieć kim jest ten ktoś. Pewnie mężczyzną, zaiste, że chce mnie wyswatać, pytanie miałam jedno - czym zabłysnął w jej oczach, że uznała, że się nada dla mnie? Byłam w kłębkach nerwach. Nienawidziłam randek w ciemno. Kolejna randka, z osobą, której nie znałam, miałam trochę pesymistyczne poczucie, że to znów nie wypali. Muszę zacząć się zastanawiać szczerze nad samą sobą.
Eleanor jest studentką w Manchesterze, poznałyśmy się zwyczajnie, na imprezie. Ona tańczyła z jakimś Louisem, a ja siedziałam przy barze, wystawiona do wiatru. Pamiętam dobrze, że miałam po raz pierwszy czerwoną sukienkę mojej matki, pożyczyła mi ją na "szczęście", już nigdy nie pożyczałam od niej ciuchów. Szatynka była naprawdę miła, trochę natarczywa, ale sympatyczna. Dokładnie pamiętam jej ogromną chęć, abym zatańczyła, z którymś kolegów Louisa, podziękowałam i odmówiłam. Wymieniłyśmy się numerami telefonów i kilka razy się spotkałyśmy, nawet raz zaproponowałam, aby opowiedziała mi swoją i Louisa historię miłości - odmówiła, więc nie naprzykrzałam się. Miałam jej dzisiaj to znowu zaproponować, aby opowiedziała mi ich miłość, mimo, że znałam jej odpowiedź.
Myśląc o tej całej imprezie, na której poznałam Eleanor i jej chłopaka, przypomniałam sobie jeszcze kogoś. Mimo, że ostatnim razem jak go widziałam, miał ogoloną głowę, twarz tą samą, Liam, to ten chłopak z parku. Czy to dziwne, że chciałam go zobaczyć tam?
Przypomniałam sobie o zespole, w którym gra chłopak Eleanor, Louis i jego koledzy, domyśliłam się, że pewnie i Liam należy do niego. Nie podążam za mogą, szczególnie muzyczną, dlatego niezbyt przypominałam sobie o tym. Nawet kiedy widzę na gazecie ich twarze jakoś szczególnie nie reaguję, są kolejnymi gwiazdkami, prędzej czy później odbije im. A w między czasie, nie chcę zbytnio się pchać w ich życie. Eleanor, ona wydaje się być godna zaufania, dlatego zgodziłam się na tą randkę w ciemno. Domyślałam się, że nie będzie to randka, z którymś chłopaków One Direction, od samego początku naszej znajomości, powiedziałam jej, że nie mnie w głowie takie "miłości". Naprawdę, wolę cichą miłość, a nie żebym była nienawidzona przez miliony rozżalonych i zazdrosnych fanek.
Zapukałam w drzwi jej domu. Ubrana w
jeansy, z butelką wina, czekałam na ganku białego domu. Nie musiałam długo czekać, a przywitała mnie uściskiem Eleanor ubrana w odświętny
strój. Czułam sie nie na miejscu.
-Ładnie wyglądasz.-powiedziała z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się nerwowo.
-Ty też. - Powiedziałam szybko.-Nie wiedziałam, że mam się ubrać w odświętny strój.
-Nic się nie stało. - Zaśmiała się.
-To dla was. - Wręczyłam butelkę wina w jej dłonie.
Podziękowała.
Nawet nie weszłyśmy do domu, a do El podbiegł Louis, ucałował ją w polik i szepnął jej coś na ucho, musiało być to coś zabawnego, bo się zaśmiała.
-Witaj, Adele. - Przywitał mnie uciskiem.
Poczułam się dość dziwnie, zwracając uwagę, że tak naprawdę nie znałam go. Trochę znałam El, ale nie Louisa, go widziałam tylko dwa razy, a słowa jakie wymieniliśmy ze sobą, mogłabym je policzyć na placach na dwóch dłoniach.
Weszliśmy do środka ich domu. Wiedziałam, że nie są biedni, aczkolwiek nie spodziewałam się tak umeblowanego mieszkania. Na zewnątrz dom wygląda jak każdy inny, ale w środku, od razu widać, że są wyżej niż z klasy średniej. Czułam się jak w domu mojej matki, jak w moim rodzinnym domu; wszystko najnowsze, najlepsze i przede wszystkim pomieszczenia były przestrzenne. Nie byłam pewna, czy to dobrze, że dostrzegłam to podobieństwo.
Louis poszedł w głąb domu, a El przedstawiła mnie innym parom: Katie i Johny'mu, Emmie i Ianowi oraz Liamowi, który był z Sophie. Mimo, że widziałam po minie Liama, że pamięta mnie, nie przyznaliśmy się do znajomości. Poczułam jakbyśmy przed chwilą podpisali mentalną umowę, mówiącą o tym, żebyśmy się nie przyznawali do siebie, żeby nikt nie dowiedział się niczego. Po prostu ograniczyłam się do podania dłoni mu, tak jak pozostałym.
A więc ma dziewczynę.. To o niej mówił wtedy?
Mimo, że Eleanor niewiele się odzywała przy Sophie i Liamie, mogłam wyczuć dość chłodne stosunki. Domyśliłam się, że chodzi o jego dziewczynę, Sophie. Ta blondynka dziwnie się zachowywała, wydawało mi się, że nosi głowę wyżej niż dupę, że uważa się za kogoś lepszego od innych, a to tylko dlatego, że jest z Liamem.
Podeszłam z El do jakiegoś szatyna o ciemnych oczach. Był przystojny, to prawda, ale od razu wydał mi się mężczyzną, który chce zobowiązania na dłużej, nie byłam pewna czy to dobra sprawa. Może to głupie, ale naprawdę nie byłam pewna czy chciałabym już się zobowiązać na dłużej.
-David. - Przedstawił się i posłał mi szeroki uśmiech.
-Adele. - Odwzajemniłam uśmiech.
Wydawał się miły. Patrzyliśmy sobie w oczy, nic nie mówiąc. Eleanor dopiero po 2 minutach zrozumiała, że nie chcemy przy niej siebie poznawać. To było zabawne w pewien sposób. Kiedy tylko odeszła do Louisa, podeszłam do niego bliżej, tak, aby dwa kroki nas dzieliły.
-To, czym się zajmujesz? - Spytałam prosto z mostu.
-Prowadzę rodzinny interes, jestem mechanikiem, pracuję we własnym salonie naprawiającym, który naprawia czterokołowe i dwukołowe pojazdy. - Nie był zaskoczony moim pytaniem.
-Czyli rowery też naprawiasz? - Zaśmiałam się, a on do mnie dołączył.
-Tak. - Przytaknął i uśmiechnął się nieśmiało.
-Ale przecież każdy może naprawić sobie rower.-Powiedziałam.
-Może, ale nie każdy potrafi.-Odparł.-A czym ty się zajmujesz? Eleanor mówiła, że chcesz napisać książkę.
-Tak, chcę, już ją zaczęłam. Ogólnie pracuję do gazety, piszę felietony.
-Czy mam się spodziewać siebie w jakiejś twojej wypowiedzi?-Uśmiechnął się uwodzicielsko.
-Może.-Zaśmiałam się zagryzając dolną wargę.
Pewnie uznacie, że ten flirt był jak u nastolatków, taki dziecinny. Zamiast przejść do rzeczy, flirtowaliśmy ze sobą. Jestem jedną z osób, które są zdania, że przejście do samego sedna od razu nie jest dobre, wolę flirt, jakiś ale żeby był.
Uśmiechaliśmy się do siebie w niemowie, kiedy usłyszeliśmy krzyki dochodzące z kuchni. Poszliśmy tam czym prędzej. Widowisko było, każda zaproszona osoba tam była.
-To nie ja popsułam związek Liama i Danielle! To ty! To ty wpierdoliłaś się Liamowi do łóżka, a to, że nie mogli być razem z Danielle, ułatwiło ci sprawę!-Eleanor była wściekła, a ja chciałam stamtąd uciec.
Czułam się jakbym weszła pod młot a kowadło. Nie chciałam tu być. Żałowałam, że pojawiłam się na tym brunchu.
-Odwal się, ty pierdolona świętoszko! Nie waż się mnie oceniać, bo sama nie jesteś lepsza!
- Wykrzyczała oburzona Sophie.
Wiedza, tak wielu ludzi jej pragnie, a jednak, czasem to jak zabawa w głuchy telefon. Ludzie powtarzają sobie z ust do ust "prawdę" i w pewnym momencie prawda, staje się inną prawdą. Najgorsze w życiu jest świadomość, że to w co wierzymy, nie jest tym, co jest prawdą. "Bowiem prawda nie należy się każdemu."
Adele Diana Gomez
_______________________
Od razu piszę, że osoby i sytuacja jest fikcją. A jeśli chodzi o Sophie, nie jestem hejterką! Nawet nie wiem czy ją nie lubię czy lubię, już dawno nie czytałam plotek o One Direction, ale wiem tylko, że są razem. Musiałam wymyślić coś z nią, aby reszta fabuły mogła się wydarzyć. :)